top of page

Konflikt to DNA życia.*


Najprostsze rozumienie słowa konflikt oznacza zderzenie. Nie jest zatem dziwne, że większość osób z którymi rozmawiam o konflikcie utożsamia go z czymś bardzo nieprzyjemnym, wyniszczającym i niepotrzebnym. Czy można jednak spojrzeć na konflikt inaczej? Na przykład wtedy, gdy z dwóch przeciwstawnych sił powstaje nowa jakość?

Aby z konfliktu powstało „życie”, czyli coś nowego i budującego, ważne są umiejętności konstruktywnego odnajdowania się w nim, ale przede wszystkim akceptowania jego wystąpienia. Akceptowania, które unika oceny. Niedawno, podczas rozmowy z jednym z moich klientów miałem okazję tego doświadczyć. W trakcie rozmowy zaobserwowałem, że napięcie po obu stronach coraz bardziej narasta. Sytuacja stała się dość nieprzyjemna, powodem były różnice w podejściu do pracy w danym projekcie oraz brak porozumienia po prawie dwóch godzinach rozmowy. Dalsza część spotkania prawdopodobnie skończyłaby się fiaskiem i rozeszlibyśmy się z „chłodnym szacunkiem” dla swej odmienności, gdybym nie zaryzykował nazwania i zaakceptowania rozbieżności naszych poglądów. Od tego momentu udało nam się zobaczyć coś więcej niż tylko różnice. To trzecie spojrzenie, perspektywa z „lotu ptaka” na całą sytuację, pozwoliło odnaleźć sens w naszej dyskusji i skupić się na tym, co łączy a nie na tym, co dzieli.

Taka zmiana perspektywy nie jest wcale łatwa. Już bowiem samo nastawienie w pracy z sytuacjami konfliktowymi może przesądzić o tym, czy osiągniemy zamierzone efekty. Prowadząc zajęcia dla studentów psychologii w obszarze doskonalenia kompetencji negocjacyjnych zaobserwowałem, że dobrych negocjatorów charakteryzowała umiejętność akceptacji różnic. Otóż proponowałem na początku spotkania proste ćwiczenie, którego celem było doskonalenie umiejętności przyjmowania różnych punktów widzenia. Cześć grupy, losowo dobrana, miała za zadanie wypracować argumenty do tezy: Konflikty są złe. Druga część grupy miała za zadanie wypracować argumenty do tezy: Konflikty są dobre. W kolejnym punkcie tego ćwiczenia obie grupy zamieniały się tezami i miały wypracować argumenty do pierwotnie przeciwstawnego założenia. Zresztą do tego ćwiczenia zapraszam również Ciebie, drogi czytelniku. Zapraszam abyś pomyślał/ła, co złego może nieść ze sobą konflikt. Najlepiej, jeśli spiszesz to na kartce. W kolejnym punkcie napisz proszę, co dobrego może nieść ze sobą konflikt. W następnym kroku sprawdź, czy udało Ci się w równym stopniu zaangażować w wypracowanie przeciwstawnych sobie tez, czy też faworyzowałeś/łaś któreś z podjeść. Odpowiedź na to pytanie pozwala zastanowić się nad tym, czy masz umiejętność angażowania się w przeciwstawne podejścia nawet wtedy, gdy raz już utożsamiłeś się z jedną ze stron. Nie oznacza to, że pochwalam oportunizm. Jeśli jednak potrafisz zaangażować się w wypracowanie argumentów do obu tez (z nastawieniem nieoceniania ich) to dajesz tym samym dowód umiejętności zwiększających szanse na konstruktywne porozumienie się w konflikcie. Niezależnie od tego, czy jesteś jedną ze stron, czy też twoim celem jest pomoc w doprowadzeniu do konsensusu, dzięki tej umiejętności skonfliktowane osoby mogą poczuć się wysłuchane, a jest to fundament, na którym można budować dalszą relację. Moje wnioski po przeprowadzeniu szeregu takich ćwiczeń dla studentów, są następujące: osoby, które miały trudność z zaangażowaniem się wypracowanie argumentów do przeciwstawnej tezy, miały również mniejsze sukcesy w negocjacjach typu wygrany—wygrany; osoby, które miały większą łatwość w generowaniu argumentów dla obu stron osiągały lepsze wyniki w negocjacjach o charakterze wygrany—wygrany.

Wracając do metafory „konfliktu, jako zderzenia” warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt. Energia, która powstaje w wyniku takiego zderzenia. Emocje. Nawet posiadając opisane wcześniej umiejętności możemy mieć problem z odnajdywaniem się w trudnych sytuacjach, gdy nie będziemy radzili sobie z własnymi emocjami. Jeśli zatem przeszkodą w porozumieniu staje się brak umiejętności konstruktywnego wyrażania emocji, to rozwiązanie jest dość proste - rozpoczęcie nauki. Dla niektórych może się to okazać jednak trudnym procesem. Można go porównać do posiadania wspaniałego, super szybkiego samochodu, który staje się niebezpieczny przy niewielkich umiejętnościach kierowcy. Podobnie jest ze sztuką konfliktowania się, w których doświadczamy ekstremalnych stanów. I tak, jak można nauczyć się prowadzić samochód, tak można nauczyć się konstruktywnego radzenia z własnymi emocjami - korzystając z treningów interpersonalnych, coachingu, warsztatów itp. Jest to bowiem umiejętność, a nie cecha osobowości i od nas zależy, jak będziemy z niej korzystać i ją doskonalić. Warto przy tym pamiętać, że nawet silne i nieprzyjemne w odczuwaniu emocje czemuś służą. Jeśli ktoś z Was podróżował w górach, jadąc samochodem po serpentynach to wie, co mam na myśli. Nawet jadąc stromym zboczem da się jechać płynnie i bezpiecznie poprzez adekwatne dostosowanie prędkości, a kontakt ze strachem może w tym tylko pomagać. Jeśli jednak ktoś niekonstruktywnie radzi sobie z emocjami, może przyspieszać (uciekając, lub ignorując strach) lub stanąć w miejscu (pozwalając, by emocje go „zalały”). W obu przypadkach zachowanie obarczone jest dużym ryzykiem wypadku. Słuchanie swoich emocji i korzystanie z nich zwiększa szanse na efektywne pokonanie drogi. Również w konflikcie. Jeśli trafnie odczytujemy i umiejętnie korzystamy ze strachu, smutku, radości czy złości – przyspieszamy proces wypracowania rozwiązań. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nie da się rzetelnie zająć konfliktem bez uważnego wglądu w samego siebie i czytelnego śledzenia tego, co się z nami dzieje.

Podsumowując, na kompetencje pracy z konfliktem składa się nasze nastawienie do niego, nasza wiedza o procesach, któremu towarzyszą oraz umiejętności, jakie wytrenowaliśmy. Moim zdaniem jest to bardzo optymistyczne spojrzenie, ponieważ oznacza, że umiejętności radzenia sobie w konflikcie możemy rozwijać. Nawet, jeśli teraz nasze kompetencje w tym zakresie są znikome, to możemy je w sobie wypracować poprzez ćwiczenia, refleksyjność, samoświadomość siebie, tego, co w nas i otaczającej rzeczywistości zachodzi.

Poniżej przedstawiam sześć kluczowych umiejętności w pracy z konfliktem:

  • Umiejętność akceptowania zaistniałej sytuacji (widzenia jej takiej, jaka jest).

  • Umiejętność przyjmowania różnych postaw oraz akceptacji dla różnorodności.

  • Umiejętność skupiania się na tym, co łączy zamiast na tym, co dzieli (praca na pozytywach)

  • Umiejętność konstruktywnego wyrażania emocji (szczególnie tych silnych)

  • Umiejętność słuchania

  • Umiejętności facylitacyjne

Dzięki tym umiejętnością istnieje duża szansa, że efekty konfliktu będą twórcze niczym DNA.

* Dziękuję Dorocie Szczepan-Jakubowskiej za nazwanie mojego rozumienia konfliktu słowami: „Konflikt to DNA życia”. Skojarzenie to wydaje mi się nadzwyczaj trafne, dlatego też pozwoliłem sobie użyć go, jako tytułu powyższego tekstu.

Maciej Baryłka

Polecane wpisy
Ostatnie posty
Wyszukaj po tagach
Dołącz
  • Facebook Classic
  • Twitter Classic
  • Google Classic
bottom of page